
Ubezpieczenie miarą wiarygodności
Firma Finroyal, której prokuratura postawiła zarzuty gromadzenia środków finansowych bez zezwolenia KNF, jako jeden z argumentów przemawiających za swoją wiarygodnością podawała posiadanie ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej (z ang. Public Liability Insurance). Deklarowana przez firmę suma gwarancyjna była jednak zbyt niska, by zaspokoić ewentualne roszczenia. W dodatku posiadanie polisy nie zostało w żaden sposób udokumentowane, uniemożliwiając poszkodowanym dochodzenie odszkodowań. Kiedy zatem posiadane przez firmę polisy faktycznie pozwalają inwestorom i klientom traktować to przedsiębiorstwo jako godne zaufania?
Sama tylko informacja o posiadaniu ubezpieczenia nie powinna być traktowana jako wiarygodna, jeśli nie jest poparta dowodem zawarcia stosownej polisy, np. skanem certyfikatu wystawionego przez ubezpieczyciela. W momencie, gdy uda się ustalić prawdziwość podanej wiadomości, warto przyjrzeć się sumie gwarancyjnej, na jaką owo ubezpieczenie zostało zawarte. Jeśli bowiem firma posiada ochronę na 10 mln zł, a jej zobowiązania z tytułu potencjalnych roszczeń sięgać mogą np. 80 mln zł, to trudno uznać ją za wypłacalną i godną zaufania.
Kolejną rzeczą, na którą na pewno należałoby zwrócić uwagę to okres ubezpieczenia oraz ubezpieczyciel, który wystawił polisę. Finroyal wskazywał jeden z syndykatów Lloyd’s, firmę na pewno cenioną na rynku, jednak zupełnie obcą dla przeciętnemu Kowalskiemu, który w momencie poniesienia szkody pewnie nie wiedziałby u kogo szukać pomocy. Czy to oznacza, że informacja o posiadanej ochronie ubezpieczeniowej jest dla nas nieistotna?
Wręcz przeciwnie! Fakt zawarcia umowy ubezpieczeniowej, której zakres odpowiada ewentualnym szkodom, świadczy o pozytywnej weryfikacji przedsiębiorstwa przez ubezpieczycieli, o kredycie zaufania, jakiego udzielili oni danej firmie. Co za tym idzie – im więcej zawartych umów ubezpieczeniowych (np. D&O, OC zawodowe, gwarancje ubezpieczeniowe), tym większa wiarygodność firmy w oczach inwestorów i klientów – mówi Aleksander Chmiel, broker specjalista z STBU Brokerzy Ubezpieczeniowi.
Co w przypadku niepewności?
Szczegółowość procesu oceny ryzyka przy zawieraniu wspomnianych umów ubezpieczeniowych daleko wykracza poza zakres badania przedsiębiorstwa przy zawieraniu umów OC działalności. Oprócz pełnych sprawozdań finansowych, ubezpieczający muszą często przedstawiać dodatkowe informacje dotyczące charakteru prowadzonej działalności i procedury kontroli jakości. Fakt posiadania ubezpieczenia świadczy zatem o pozytywnym przejściu przed przedsiębiorstwo całego procesu due diligence. W przypadku, gdy ubezpieczycielowi towarzyszy niepewność na temat potencjalnych skutków ubezpieczanych zdarzeń, to towarzystwa albo wolą zrezygnować z ubezpieczenia danej firmy, albo sprzedać polisę, ale np. znacząco podwyższyć składkę lub zwiększyć zakres wyłączeń odpowiedzialności.
Wyłączenia mogą się też pojawić, gdy znamy ryzyko, jednak oceniamy je jako nieakceptowalnie wysokie. Z drugiej strony odmowa udzielenia ochrony nie musi wynikać z negatywnej weryfikacji przedsiębiorstwa, lecz np. z ogólnej oceny branży, w jakiej to przedsiębiorstwo działa. Nie możemy więc wykluczyć sytuacji, kiedy przedsiębiorstwo jest „zieloną wyspą”, a mimo to nikt nie obdarzy go kredytem zaufania – dodaje A. Chmiel.
Wiarygodne biuro podróży
W tym kontekście warto posłużyć się przykładem branży turystycznej. Touroperatorzy działający na polskim rynku mają obowiązek zawarcia umowy gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej i im wyższa kwota gwarancji, tym większa szansa na to, że w przypadku upadku biura czy odwołania wyjazdu klient odzyska całą zainwestowaną gotówkę. Czy w związku z tym, w dobie wstrząsów w różnych regionach świata warto przed podpisaniem umowy na wyjazd dowiedzieć się o wysokość gwarancji touroperatora?
Oczywiście. Wymóg posiadania ubezpieczeń OC z sumami gwarancyjnymi adekwatnymi do ryzyka towarzyszącego działalności przedsiębiorstwa powinien być stawiany wszystkim naszym kontrahentom – również tym, którzy nie mają obowiązku posiadania ubezpieczenia. Weźmy np. ekipę remontową. Jeżeli robotnicy nie zabezpieczą np. mojego dobytku, doprowadzą do zwarcia i trwale uszkodzą mój zestaw kina domowego, to kto mi za to zapłaci? Zamiast kłócić się z nimi i ich gonić po sądach, mogę od razu zgłosić się do ich ubezpieczyciela – radzi A. Chmiel.
Ubezpieczenie miarą wiarygodności – artykuł do pobrania